w formie powiedzmy...teledysku, to muzyką, która stanowiła by oprawę do tych
włóczęg nie mogło by być nic inszego jak piosenki Stachury. Nie potrafię tego
wytłumaczyć inaczej jak tym, że jest w nich zaklęty ten duch....duch nadwiślańskiego
pejzażu. I rzeczywiście musi być w tym trochę prawdy. Gdzie w końcu jak nie po Kujawach i Ziemi Dobrzyńskiej, gdzie jak nie po tych piaszczystych, pradawnych szlakach wzdłuż Królowej polskich rzek, wzdłuż "gzygzakowatego życia sznura" wędrował Stachura?
Teraz - gdy siedzę w swoim małym pokoju w Gdańsku, a za oknem mam już prawie zimę to właśnie
nic innego a te piosenki, te melodie zabierają mnie w najukochańsze, najbliższe sercu memu
strony ziemi ojczystej. Gdy ich teraz słucham...to od razu zaczyna kiełkować we mnie wiosna :)
Zapraszam was więc do wysłuchania razem ze mną kilku piosenek
Edwarda Stachury w świetnych wykonaniach Marka Gałązki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz