poniedziałek, 25 listopada 2013

Kępy wiślane


         Żeby zbytnio nie wiało tutaj samą historią, tym razem coś bardziej krajoznawczego. Chciałbym przybliżyć wam nieco jedne z najbardziej odludnych, dzikich i fascynujących miejsc w naszych okolicach, a mianowicie kępy - rzeczne wyspy, których na Wiśle jest dosyć sporo.


Kępa Zielona ( okolice Ciechocinka )

Na początek trochę teorii. Jak powstają wyspy na rzece? Możemy tutaj mówić o dwóch typach genezy. Pierwszy to utworzenie się wysepki przez nanoszone przez rzekę masy piasku i innych osadów - tworzy to tak zwane łachy. Są to twory często zmieniające pod wpływem nurtu swój kształt i położenie. Porastają je drobne rośliny, czasami krzewy. Drugi typ genezy to powstanie wyspy w wyniku oddzielenia kawałka stałego lądu przez nowo powstałą, boczną odnogę rzeki. Tego typu twory charakteryzują się występowaniem na nich dużych, starych drzew i krzewów, a także często są nieznacznie wyniesione ponad poziom gruntu. 

      Gdy już omówiliśmy sobie kwestię powstawania wysp na rzece, pora abyśmy zadali sobie ważne pytanie: skąd się wzięła nazwa "kępa" ? Można by biorąc to tak "na logikę" odpowiedzieć: wzięła się stąd, że taka wyspa to kępa drzew i krzaków na rzece. Jest to bardzo dobre kombinowanie, jednak niestety zupełnie nie w tym kierunku co trzeba. Nazwa ta w odniesieniu do wyspy na rzece została do nas sprowadzona bardzo dawno temu przez osadników niemieckich. Oni właśnie jako pierwsi zasiedlali takie wyspy, bądź tereny bezpośrednio z nimi sąsiadujące i nadawali im nazwę "Kampe" - oznaczającą jakiś zwarty, ograniczony obszar. Potem, z biegiem czasu określenie to zostało spolszczone i tego typu wyspy nazwano kępami.


Tyle tytułem wstępu. Teraz zabieram was na wycieczkę. 

Wznosimy się wysoko ponad dachy domów i korony drzew, a następnie fruniemy ku Królowej Polskich Rzek. Tutaj podążamy wzdłuż niej w okolice Ciechocinka, gdzie znajdujemy pierwszy cel naszej wyprawy - Kępę Dzikowską. 

Ciechocinek i Kępa Dzikowska

Jest to dosyć pokaźnych rozmiarów kępa o bardzo ciekawej historii. Dawniej były to dwie wyspy, które potem z biegiem czasu połączyły się w jedną. To właśnie tutaj, w oparciu o te kępy w 1831 roku, podczas powstania listopadowego feldmarszałek Iwan Paskiewicz przeprawił swą 50-cio tysięczną armię na lewy brzeg Wisły, aby zajść Warszawę od północy - było to rozstrzygające wydarzenie dla całego powstania. ( Temat przeprawy wojsk rosyjskich sam w sobie jest bardzo interesujący i jestem pewien, że kiedyś poświęcę mu osobny wpis ).

W późniejszych latach, z powodu żyznej ziemi, na wyspie gospodarzyło kilku rolników. Życie na takiej kępie nie było łatwe - kontakt ze światem umożliwiała jedynie łódka. Dopiero gdzieś w latach 70-tych XX wieku usypano groblę łączącą wyspę z lądem. Obecnie jest to bardzo popularne miejsce na spacery, które jest często odwiedzane przez mieszkańców, bądź kuracjuszy z Ciechocinka. Z racji atrakcyjnego położenia blisko miasta, teren kępy został obecnie całkowicie podzielony na poszczególne działki i w przyszłości zostanie najprawdopodobniej w jakiś sposób zagospodarowany.


      Czas lecieć dalej. Tuż za Kępą Dzikowską rozpoczyna się Zielona Kępa - ta z kolei położona jest przy prawym brzegu Wisły. Jest to zdecydowanie największa wyspa w naszej okolicy.

Zielona Kępa


Zajmuje ona powierzchnię 249,36 ha. Od lądu oddziela ją tak zwana "Martwa Wisła" - niegdyś główne koryto rzeki, a obecnie starorzecze. Kępa ta była dawniej zasiedlona - jeszcze na początku XX wieku mieszkały na niej 4 rodziny. Do czasów obecnych, w południowej części wyspy zachowały się resztki wału przeciwpowodziowego. Był to najwyżej położony punkt na wyspie, na którym w czasie powodzi jej mieszkańcy znajdowali schronienie. Słyszałem również opowieści o istnieniu na wyspie małego cmentarzyka, jednak nie ma dzisiaj żadnych śladów, które mogłyby to potwierdzać. Zielona Kępa dzisiaj - to przede wszystkich wspaniała oaza spokoju dla wielu gatunków zwierząt. Można tutaj spotkać bardzo wiele różnorodnych gatunków ptaków, sarny, bobry, a nawet wilki. Wyspa posiada również status użytku ekologicznego. Niestety wszystko to może w niedalekiej przyszłości zniknąć. To właśnie tutaj - w oparciu o wyspę, według planów ma zostać wybudowana nowa zapora wodna na Wiśle. Tak więc jeśli chcielibyście kiedyś odwiedzić jakże piękną i malowniczą Zieloną Kępę - radzę wam się pospieszyć.



        Nie zatrzymujemy się ani chwili dłużej - startujemy w górę i lecimy dalej. Zielona Kępa powoli oddala się za naszymi plecami... mijamy Nieszawę... a po chwili na horyzoncie pojawia się taka dosyć nieforemna mieszanina lądu i wody. Jest to Kępa Bógpomóż.




Nazwa "Kępa Bógpomóż" to nazwa raczej historyczna. Trzeba tutaj zaznaczyć, że tego typu tereny ulegają ciągłym przemianom. Wisła po wojnie była regulowana, zmieniał się nurt...potem tama we Włocławku...wszystko to miało znaczący wpływ na wygląd tych terenów.  Obecnie, na mapach topograficznych wyodrębnia się najbardziej wysuniętą na zachód część jako "Wyspę Suchą", i to na niej tutaj się skupię. Pokuszę się w tym przypadku o nieco dokładniejszy opis, jako że miałem okazję niedawno ową wyspę eksplorować i uważam ją za bardzo ciekawe miejsce.
   
        Kępy, poza tubylcami, najczęściej są odwiedzane przez kajakarzy - często urządzają sobie na nich biwaki, ogniska, nocują w namiotach. Od lądu czasami trudno się na nie dostać. Wszystko zależy od aktualnego poziomu Wisły - a ten potrafi być tutaj bardzo różny. W zależności od tego czy śluzy na włocławskiej tamie zostaną całkowicie otwarte, bądź zamknięte, poziom wody zmienia się tutaj diametralnie. Czasami może być to kwestia kilkudziesięciu minut.

Na wyspę Suchą, od strony lądu można dostać się groblą znajdującą się w południowym krańcu wyspy ( zaznaczona kolorem białym na mapie ). Często jednak przy niższym poziomie wody cała połać wokół grobli jest wyschnięta i można tamtędy przejść. Do południowego krańca wyspy dochodzi również wał usypany z betonowych bloczków ( cienka czarna linia na mapie ) - ma on za zadanie kierowanie głównego nurtu Wisły tak, aby omijał wyspę z lewej strony. To właśnie tym wałem chciałem dostać się na wyspę, gdy jakiś czas temu wybrałem się tam razem z bratem. Nie wiedziałem jednak, że jest on przerwany w kilku miejscach.





Na szczęście przy grobli było dosyć sucho i udało nam się przejść bez żadnych problemów ( trzeba jednak bardzo uważać - kamienie często są niezwykle śliskie). Sama wyspa jest dosyć pokaźnie wyniesiona ponad poziom wody, więc aby przejść z plaży do środka wyspy trzeba wskrabać się na taki mały, niewielki klif.





Wewnątrz znajduje się prawdziwa dżungla - pełno starych, rozłożystych drzew, obalonych konarów, pni, i gęstych krzaków. Wszystko porośnięte jest jakimiś pnącymi, rozłożystymi roślinami, co jeszcze bardziej potęguje uczucie, że jest się w dżungli - takiej nadwislańskiej. Wszędzie na wyspie aż roi się od ścieżek wydeptanych przez zwierzęta - musi ich tam być mnóstwo. Znaleźć można również bardzo dużo śladów obecności bobrów - co krok to jakieś ścięte i obgryzione przez nie drzewo.



Niestety cały ten niesamowity klimat bardzo psuje jedna rzecz - śmieci. To bardzo przykre, ale jest ich tam pełno. Co ciekawe nie są to jakieś nielegalne wysypiska. Są to pojedyncze rzeczy rozrzucone po całej wyspie. Widok ten jest bardzo zasmucający, ponieważ mimo iż te miejsca są o wiele dziksze od łatwo dostępnych, zwykłych lasów sosnowych, to jednocześnie są o wiele bardziej zaśmiecone.



       Spacerując zachodnim brzegiem wyspy Suchej możemy natknąć się na niezwykły obiekt - wrak przedwojennej kanonierki. Podobno wcześniej znajdowała się bardziej na środku Wisły, jednak w ostatnich latach nurt zniósł ją na brzeg wyspy. To bardzo ciekawy wrak, tym bardziej, że praktycznie nigdzie nie opisany i niezbadany. Co ciekawe, po tylu latach przebywania w wodzie metal nadal jest w dobrym stanie. Zachowały się nawet pojedyncze deski z pokładu. Muszę tutaj wspomnieć, że to nie jedyny tego typu wrak znajdujący się w naszych okolicach ( na pewno kiedyś opowiem o tym więcej )




Niezwykła rzeczą w przypadku tego miejsca jest to, że naprawdę czuje się że natura jest tu królową i że to ona tutaj rządzi. Niesamowitym przeżyciem było dla nas wejście na ogromną łąkę porośniętą pewnymi roślinami ( niestety nie wiem jak one się nazywają ). Są to bardzo powszechnie spotykane rośliny na różnego rodzaju nieużytkach. Przeważnie sięgają człowiekowi do pasa. 

Właśnie o te roślinki mi chodzi

Tamte również były takiej wysokości. Jednak im głębiej się zapuszczaliśmy tym stawały się wyższe. Najpierw sięgały do pasa...potem równo z głową...aż w końcu stały się o wiele wyższe od nas i odcięły nas od świata. Sytuacja zrobiła się jeszcze ciekawsza, gdy nagle, jakieś 5 metrów przed nami coś dużego zaczęło się ruszać w zaroślach. Zaskoczony tym odruchowo zrobiłem szybki krok do tyłu, jednocześnie zaplątując się nogą, potykając się i upadając do tyłu. Ciśnienie w tym momencie miałem z pewnością wysokie ( tym bardziej, że naczytałem się wcześniej o tym, że na takich kępach spotyka się czasami nawet wilki ). Na szczęście ten tajemniczy nieznajomy, gdy nas usłyszał pospiesznie się oddalił. My natomiast czym prędzej wydostaliśmy się z tego gąszczu.

      Podsumowując, pomimo przykrego widoku walających się tu i ówdzie śmieci, wyspa Sucha jest miejscem pięknym i niezwykłym - na pewno wartym zaplanowania kiedyś pełnej przygód wyprawy, której celem będzie właśnie to miejsce.


      My się jednak nie zatrzymujemy - lecimy dalej! Tuż za Kępą Bógpomóż, na przeciwległym brzegu znajdują się dwie wyspy: Szpica i Rachcin. 



Nie miałem jeszcze okazji ich odwiedzić. Znalazłem jednak bardzo ciekawy filmik z pewnej wyprawy na te wyspy. Proszę, jeśli chcecie - obejrzyjcie:


Wyspa Rachcin - Film


Ufff...starczy tego na dzisiaj. Na wyspie Rachcin zrobimy sobie postój.


Ciąg dalszy tutaj: LINK

6 komentarzy:

  1. Zielona Kępa jest w gminie Czernikowo :) Ciechocinek nie ma z nią zbyt wiele wspólnego. Ja za to dość dużo :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie, dziękuję za zajrzenie na mojego bloga :) Zielona Kępa z Ciechocinkiem oczywiście za wiele wspólnego nie ma - za to Kępa Dzikowska, o której pisałem wcześniej już jak najbardziej :)

      Po Zielonej Kępie i okolicach niestety do tej pory wędrowałem częściej palcem po mapie niż w rzeczywistości, ale mam ogromną nadzieję, że niedługo to nadrobię :)

      Usuń
  2. Witam serdecznie, ostatnio miałem okazję przejść trasę z Włocławka do Torunia po stronie "dobrzyńskiej" i przyznam, że widoczne na mapie wyspy wiślane bardzo mnie zaintrygowały, jednak wtedy gonił mnie czas. Po przeczytaniu Pańskiego wpisu jestem pewien, że następnym razem tym wyspom nie odpuszczę:) Zaraz zabiorę się do czytania reszty skarbów znajdujących się na tym blogu.
    Przy okazji pytanie - czy normalna głębokość bocznych koryt Wisły pozwala na dostanie się na każdą z opisanych wysp, powiedzmy jedynie z opcją zamoczenia lekko powyżej pasa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak najbardziej - często przy nieco niższym stanie wody można na nie przejść suchą stopą, a jeśli nie to jest dużo płytszych miejsc + często znajdujące się w pobliżu ostrogi regulacyjne. Przede wszystkim warto planując wyprawę przejrzeć dokładnie mapy satelitarne i sprawdzić poziom Wisły ( chociażby sprawdzając wodowskaz Włocławek na stronie http://www.warszawa.rzgw.gov.pl/OKI/stany_wod.html ). Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. przechodziłem przez tzw starorzecze w 2012r. tuż przed ujściem do wisły tj w okolicy tzw karkownika czy kalkownika. Pamiętam, że 50 lat temu gdy wyspa zielona kępa była zamieszkała przechodziło się tak po tzw :główkach zrobionych z grubej wikliny
      balajan

      Usuń
  3. Witam.
    Jakze sie ciesze ze trafilam na tego bloga. To wlasnie moja rodzina zamieszkiwala Zielona Kepe i cale moje dziecinstwo to wspomnienia wakacji u prababci na Kepie. Az serce sciska z zalu ze to tylko juz cudowne wspomnienia z dziecinstwa. Na szczescie z mnostwem zdjec z tego czasu. Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń