środa, 5 marca 2014

niedziela, 2 marca 2014

Skok na kasę cz. 2

   

       W fabiańskim lesie drzewa szumiały cicho, łagodnie kołysząc się na wietrze. Promienie zachodzącego powoli słońca przebijały się przez korony brzóz i sosen napełniając las blaskiem dnia. Ściółka była jeszcze wilgotna po padającym ostatniej nocy deszczu. Mała kropelka wody spoczywająca na brzozowym liściu spłynęła po nim i spadła na dół, lądując na nosie nieprzytomnego Bernarda, który pobudzony tym subtelnym muśnięciem zaczął powoli odzyskiwać świadomość. Gdy otrzeźwiał na tyle, aby zdać sobie sprawę ze swojego położenia, poderwał głowę i począł gorączkowo się rozglądać. W tym momencie dał o sobie znać przeszywający ból, którego źródłem była jego lewa ręka. Opatrunek, który został mu założony na ranę postrzałową był cały przesiąknięty krwią, a ramię było sine i napuchnięte. Gdy Bernard zajęty był ocenianiem stopnia swoich obrażeń i znoszeniem ogromnego bólu, od strony drogi dało się słyszeć jakieś głosy. Tym razem nasz bohater miał już pewność - jacyś ludzie znajdują się w miejscu niedawnej zasadzki.