środa, 3 września 2014

Mapa tajemnic

  
     W każdym regionie, okolicy, miejscowości drzemią jakieś tajemnice. Mogą mieć one formę dawnych legend, opowieści przekazywanych z pokolenia na pokolenie, wspomnień dziadków czy rodziców, zasłyszanych gdzieś pogłosek. Tego typu przekazy zaczynają się przeważnie od słów: pamiętam....kiedyś...gdzieś...podobno...ktoś...  Niektóre z nich są bardzo prawdopodobne i realne, inne z kolei to typowe opowieści, które opowiadano sobie podczas długich zimowych wieczorów w czasach kiedy nie było jeszcze komputerów i telewizji. Starsi ludzie znają mnóstwo takich opowieści - trzeba ich tylko namówić do podzielenia się nimi. Niezależnie od stopnia wiarygodności tego typu historie zawsze są bardzo ciekawe i wzbogacają naszą wiedzę na temat naszej Małej Ojczyzny. Chciałbym więc w tym wpisie podzielić się z wami tymi opowieściami, które są  mi znane i spróbować mniej więcej zlokalizować je na mapie.



Chełmica Duża

Zjawa na frejniaku

Poziom wiarygodności: Miejscowa legenda

    Jest w Chełmicy miejsce zwane przez miejscowych "Frejniakiem", albo "Frejnym dołem". Jest to obecnie droga asfaltowa biegnąca wzdłuż jeziora Chełmickiego, pod którą jego wody przepływają przez dwie betonowe rury i wpadają do strugi Chełmiczki. Dawniej był tu jednak drewniany most, a nieopodal stał przy wylatującej z jeziora Chełmiczce drewniany młyn wodny. Stare, szumiące drzewa którymi wysadzana była droga, brak oświetlenia i skrzypiący most powodował że wracanie kiedyś samemu tamtą drogą po zapadnięciu zmroku mogło być trochę przerażające. Stąd też okoliczni ludzie, w długie zimowe wieczory, przy kieliszku czegoś mocniejszego opowiadali sobie historie o różnych zjawach mających tam straszyć. Podobno miał tam kiedyś ktoś się powiesić...albo utopić...nie wiem dokładnie. Jedni mówili o białej postaci, inni o widmie dziedzica na koniu, jeszcze inni o jakichś strasznych dźwiękach. Znała tą opowieść moja babcia, znała ją moja mama, znało ją wielu mieszkańców Chełmicy. Znam nawet jednego człowieka, który twierdzi, że w młodości gdy wracał tamtędy wieczorem do domu rzeczywiście ukazała mu się jakaś postać. No cóż, jak wiadomo dawniej nie było dostępu do horrorów, a że ludzie z natury lubią się bać to sami wymyślali sobie różne historie. "Frejniak" jako miejsce w nocy dosyć ponure, a często uczęszczane przez wracających z różnych zabaw, imprez, nie do końca trzeźwych ludzi było idealnym miejscem na ulokowanie tam tego typu opowieści. 


Kroki na dachu

Poziom wiarygodności: Miejscowa legenda

     Kolejna dawna opowieść, którą usłyszał w dzieciństwie mój tata i tak się jej przestraszył, że na całe życie zapadła mu w pamięć. Podobno na granicy Chełmicy Dużej ze Zbytkowem miała żyć jakaś kobieta, która była opętana przez diabła. Rodzina nie wypuszczała jej z domu, jednak ona często po zapadnięciu zmroku wymykała się i oddawała się wtedy osobliwemu zajęciu. Ponoć uwielbiała podkradać się pod gospodarstwa innych ludzi i wdrapywać się na dachy ich domów, gdzie powoli chodziła w kółko, aby po jakimś czasie oddalić się w kierunku innego domostwa. Czasami też bywało, że zaglądała przez okna do środka. Trzeba przyznać, że historia dosyć oryginalna. Możemy sobie tylko wyobrazić jakie przerażenie wywoływała u dziecka, które ją usłyszało a potem co noc nasłuchiwało kroków na dachu...


Tajemniczy budynek

Poziom wiarygodności: Bardzo prawdopodobna

     W Chełmicy, za kościołem, nad brzegiem jeziora mieścił się kiedyś dwór. Przetrwał on wojnę i służył jako dom dziecka, jednak potem uległ pożarowi i został jakiś czas później rozebrany. W drugiej połowie lat 70-tych, gdy mój tata był dzieckiem dworu już nie było, został natomiast mały budyneczek, który znajdował się po jego lewej stronie. Dzisiaj już go nie ma, ale stał jeszcze pod koniec lat 90-tych bo pamiętam go z dzieciństwa. W każdym razie wracając do mojego taty, jako dziecko często bawił się w tych okolicach razem z kolegami. Zawsze fascynował ich ten budyneczek. Jego drzwi były zamknięte, jednak była tam jakaś szczelina, tak że widać było co znajdowało się w środku. A były tam jakieś tajemnicze duże skrzynie. To oczywiście rozpalało wyobraźnię młodych rozrabiaków marzących o znalezieniu jakiegoś wielkiego skarbu. Pewnego razu ich marzenie się spełniło. Nie pamiętam już jak to było ale stało się tak, że drzwi się otworzyły. Podekscytowani weszli do środka i zajrzeli do skrzyń. Przeżyli ogromny zawód kiedy okazało się, że skrzynie nie są wypełnione skarbami a jakimiś starymi papierami. Zaczęli się nimi bawić uznając, że są kompletnie bezwartościowe. Jakiś czas potem skrzynie zniknęły. Po kilku latach na jednej z lekcji historii pani nauczycielka zaczęła opowiadać im różne lokalne historie. Oni zapytali wtedy o ten budyneczek i opowiedzieli o skrzyniach z papierami. Okazało się, że pani wiedziała o co im chodzi, i że w skrzyniach tych były jakieś przedwojenne akty notarialne czy coś takiego, w każdym razie bardzo cenne dokumenty. Zostały one potem stamtąd zabrane...chyba przez jakichś urzędników. Tata opowiadał, że potem długo nie mógł przeżyć, że z kolegami tak pochopnie ocenili wartość tego znaleziska.

Szpetal Górny

Skrzynie pełne broni

Poziom wiarygodności: Mało prawdopodobna

    Opowieść tą usłyszałem z ust pewnego starszego pana, który zarzekał się przy tym, że to absolutna prawda. Otóż powiedział mi, że wie dokładnie w którym miejscu w lesie szpetalskim zakopane są skrzynie z bronią i sprzętem, które miały być tam ukryte przez wycofujące się z Włocławka oddziały niemieckie. Trzeba tutaj przyznać, że historia niesamowita, a i przy tym dosyć prawdopodobna. Rzeczywiście zimą 1944 roku pozostałe we Włocławku siły okupanta wycofały się przez most do Szpetala, a stamtąd podjęły szybki marsz wzdłuż Wisły na północ. Wydaję się bardzo możliwe, że przez most żołnierze uciekli niosąc ze sobą wiele sprzętu, a potem zdecydowali się na ukrycie tego co nie było dla nich niezbędne a mogło ich spowalniać. Najlepsze miejsce na ukrycie takich rzeczy, to właśnie las - miejsce zasłonięte przed oczami niepotrzebnych świadków, gdzie ziemia pod mchem nie jest tam zmarznięta jak w innych miejscach. Kryjówkę odkrył jednak...o ile dobrze pamiętam jakiś wujek opowiadającego, który przybył na miejsce pewien czas po oddaleniu się Niemców i znalazł w pewnej odległości od leśnej drogi ślady świeżo kopanej ziemi. Zaczął on tam kopać i natrafił na podłużną drewnianą skrzynię wypełnioną karabinami.Zakopał on to z powrotem, a po nastaniu władzy komunistycznej już nigdy nie odważył się tego wydobyć. Pokazał jednak miejsce ukrycia skrzyń mojemu rozmówcy. Oczywiście po usłyszeniu tej opowieści od razu chciałem pilnie dowiedzieć się przybliżonej chociaż lokalizacji tego miejsca. Po usilnym naleganiu z mojej strony starszy pan stwierdził jednak, że tyle lat minęło i na dobrą sprawę to już chyba nie wie dokładnie gdzie to było. Zaproponowałem przejechanie się tam, że może mu się przypomni, ale nie spotkało się to z wielkim entuzjazmem. Pozostaje więc ciekawa opowieść, na niekorzyść której przemawia jednak to, że pan ten opowiadał mi jeszcze wiele innych nieprawdopodobnych historii i lubił je upiększać i koloryzować :)


Zbytkowo

Pistolet

Poziom wiarygodności: Bardzo prawdopodobna

     Znajomy opowiadał mi kiedyś, że jego sąsiad znalazł podczas kopania dołu przy swoim domu drugowojenny pistolet. Udało mi się potem z nim porozmawiać i rzeczywiście z opisu wynikało, że był to najprawdopodobniej niemiecki Walther P38. Niestety nie udało mi się go zobaczyć, bo znalazca nie chcąc być w posiadaniu czegoś takiego szybko pozbył się pistoletu. Nie mniej jego relacja była bardzo prawdopodobna.


Chełmica Cukrownia

Okupacyjny dramat

Poziom wiarygodności: Bardzo prawdopodobna

    Historię tę opowiadała mojej babci pewna starsza od niej, nieżyjąca już sąsiadka. Rzecz działa się w czasie okupacji niemieckiej, krótko po wejściu wojsk hitlerowskich. Wtedy to, w Chełmicy Cukrowni, w budynku biurowym ( który stoi po dziś dzień ) miał ukrywać się u swoich krewnych pewien dziedzic, którego Niemcy poszukiwali. Pewnego dnia w końcu dowiedzieli się o jego kryjówce i żołnierze przyszli go zaaresztować. On wtedy uciekł przez okno i zaczął uciekać przez pola w kierunku Fabianek. Gdy był na wysokości strugi i torów kolejki zakładowej trafił go w plecy pocisk karabinowy i mężczyzna upadł ginąc na miejscu. Nie mam wątpliwości co do prawdziwości tej historii, nie mam natomiast pojęcia kim był ten człowiek. Moja babcia niestety wie tylko, że był to ktoś ważny....najprawdopodobniej dziedzic...może jakiś dyrektor? Nie udało mi się jednak nigdzie indziej znaleźć potwierdzenia tej historii.

Miszek

Paliwo z poligonu

Poziom wiarygodności: Bardzo prawdopodobna

     Tata mojego kolegi opowiedział mi kiedyś taką historię: Gdy był w wojsku, służył we włocławskim 3 pułku pontonowym. Mieli oni swój poligon w położonej nad Wisłą miejscowości Miszek, która znajduje się naprzeciwko Nieszawy. Tam ćwiczyli stawianie mostów pontonowych. Pewnego dnia bohater opowieści wraz z dwójką kolegów postanowił podkraść z zapasów wojskowych dwa czy trzy kanistry z paliwem i zakopać je, żeby potem będąc w cywilu móc je wykopać i rozdzielić między siebie. Tak jak zaplanowali tak i też zrobili - zakopali swoje skarby w dokładnie wyznaczonym miejscu - punktami orientacyjnymi była polna droga i samotnie stojące drzewo. Po pewnym czasie powrócili tutaj aby wydobyć kanistry, jednak ze złością stwierdzili, że nie są w stanie zlokalizować właściwego miejsca. Otoczenie bardzo się zmieniło - ktoś ściął samotne drzewo, a okolicę porosły zarośla. Nigdy nie udało im się wydobyć tego co zakopali. Z całym prawdopodobieństwem więc kanistry cały czas tam spoczywają i czekają na swojego odkrywcę.


Cóż, na razie to będzie na tyle. Postaram się jeszcze wkrótce o kontynuację tego wątku. Na koniec obiecana mapa z naniesionymi na nią przybliżonymi lokalizacjami związanymi z opowieściami.

Mapa tajemnic

Zachęcam też gorąco wszystkich znających jakieś ciekawe, tajemnicze historie z naszych okolic o podzielenie się nimi. Piszcie na mojego maila, chętnie odpiszę.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe, sama mieszkam w Szpetalu Górnym, więc się tym zainteresowałam :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. "tajemniczy budynek" - na mapie z 1930 jest chyba to miejsce, gdzie był dwór http://stareplanymiast.pl/PM/WLOCLAWEK/M1930/

    OdpowiedzUsuń