sobota, 22 lipca 2017

Obóz jeniecki w Windudze

       
       Dziś podejmiemy temat, który intryguje mnie już od dawna i cały czas pozostaje jedną z nierozwiązanych zagadek naszych okolic. Tematem tym jest znajdujący się w czasie II wojny światowej w Windudze obóz jeniecki, w którym przetrzymywani byli jeńcy angielscy.

Zdjęcie przykładowe - tak mógł wyglądać obóz w Windudze



       Winduga to niewielka miejscowość położona nad samą Wisłą, sąsiadująca z Witoszynem i Rachcinem. Obecnie należy do gminy Bobrowniki, ale do 1982 roku przynależała do gminy Fabianki. Większość jej terenu pokrywają lasy.

Winduga i okolice na współczesnym zdjęciu satelitarnym


      Wszystko zaczęło się gdy pewnego razu natrafiłem na stronę internetową, gdzie wspomniane było o tym, że nadwiślańskie knieje Windugi skrywają pozostałości obozu jenieckiego z II Wojny Światowej. To zdanie bardzo mnie zdziwiło, ponieważ nigdy wcześniej nie słyszałem o żadnych pozostałościach takiego obozu w naszych okolicach. Udało mi się skontaktować z autorem tekstu, który wyjaśnił, że opis ten był nieco błędny, ponieważ on o żadnych pozostałościach wiedzy nie posiada, jednak jego dziadek opowiadał mu, że taki obóz rzeczywiście istniał i że byli tam przetrzymywani jeńcy angielscy. To bardzo mnie zaciekawiło. Postanowiłem rozpocząć poszukiwania jakichkolwiek informacji, które potwierdzałyby istnienie takiego obozu. 

      W końcu nastąpił przełom - dotarłem do zapisów przeprowadzonych przez brytyjski wywiad przesłuchań żołnierzy, którym udało się uciec z obozu w Windudze. Pierwszym z nich był szeregowiec Harold Doyle - Irlandczyk, który służył w 5th Gordon Highlanders Regiment. Dostał się do niewoli 15 maja 1940 roku podczas walk w Dolinie Saary we Francji. Po przesłuchaniu przez Niemców został zabrany do obozu przejściowego w Lindburgu, a stamtąd do Stalagu XXA w Toruniu. Po krótkim pobycie został on wcielony do 150 osobowej grupy jeńców, którzy zostali oddelegowani do pracy w podobozie w Windudze. Po przybyciu na miejsce wszystkie jego przedmioty osobiste zostały zarekwirowane. Jeńcy zostali zakwaterowani w drewnianych barakach. Otrzymywali niewielkie, bardzo podstawowe wyżywienie. W obozie panowała żelazna dyscyplina - kwatery były dokładnie przeszukiwane raz lub dwa razy w tygodniu. Brytyjczycy nie dostawali paczek z Czerwonego Krzyża, a pisane przez nich listy były cenzurowane. Każdego dnia opuszczali oni obóz w 10-cio lub 20-sto osobowych grupach pod eskortą dwóch uzbrojonych strażników i udawali się do pracy. W przypadku obozu w Windudze były to prace przy regulowaniu rzeki Wisły (układanie "główek" z betonowych kloców) lub prace w pobliskich niemieckich gospodarstwach. 


Brytyjscy jeńcy w Stalagu XXA w Toruniu


      Przebywający w niewoli żołnierze wypełniali sobie czas snuciem planów ucieczki i kompletowaniem sprzętu potrzebnego im do osiągnięcia tego celu. Udało im się skraść mapę z budynku strażników i pozyskać kompas. Niestety nie byli w stanie pozyskać pieniędzy ani cywilnych ubrań, które były niezbędne do ucieczki. Obóz był położony pośród lasów, z dala od cywilnych zabudowań - to znacznie utrudniało sprawę. Niemieccy strażnicy dodatkowo zniechęcali do ucieczki opowiadając ciągle, że ucieczka na rosyjską część okupacyjną nie ma sensu, ponieważ Rosjanie na granicy mają rozkaz bez pytania strzelać do każdego kto tylko zbliży się do przejścia. Mimo wszystko, nasz bohater - Harold Doyle zdecydował się na ucieczkę. Budynek strażników posiadał drugie drzwi wychodzące na zewnątrz obozu. Za nimi jedyną przeszkodą był już tylko pojedynczy drut kolczasty. 3 grudnia 1940 roku, o godzinie 4:30 rano, Harold wraz z innym żołnierzem  prześlizgnął się przez strażnicę, poczekał na przejście patrolu, a następnie przeszedł pod ogrodzeniem i zbiegł w las. Uciekinierzy dotarli nad brzeg Wisły i postanowili posuwać się jej brzegiem w kierunku granicy z Rosją. Przez pierwsze 10 dni unikali kontaktu z jakimikolwiek ludźmi. Potem jednak skończyły im się zapasy jedzenia i zostali zmuszeni do szukania pomocy u Polaków. Trafili na gospodarzy, którzy zaopatrzyli ich w jedzenie i ubrania oraz dali wskazówki jak dostać się do Warszawy. Po dotarciu do stolicy Brytyjczykom udało się nawiązać kontakt z Polskim Państwem Podziemnym. Polacy pomogli im się przedrzeć przez rosyjską granicę. Po przebyciu kilku kilometrów zostali oni aresztowani przez Rosjan i przetransportowani do więzienia w Łomży, następnie do Białegostoku, a potem do Mińska. We wszystkich tych miejscach panowały okropne warunki, a więźniom prawie wcale nie dostarczano jedzenia. Następnie zabrano ich do więzienia w Moskwie, gdzie warunki były już trochę lepsze. Po wielu kolejnych perypetiach ostatecznie zostali zwolnieni 4 lipca 1941 roku i przekazani ambasadzie brytyjskiej w Moskwie.



       Innej pomyślnej ucieczki z obozu w Windudze dokonało dwóch starszych szeregowych: Arthur Webb i James Tomlinson. Przybyli oni do obozu 21 lipca 1940 roku. Jeńcom przewodził tam starszy sierżant o nazwisku Briggs wybrany na dowódcę ze względu na starszeństwo stopniem. Niemieccy strażnicy na powitanie powiedzieli im, że żołnierze Wehrmachtu są już w Anglii i że nim nadejdzie wrzesień wojna dobiegnie końca. Mimo wszystko morale wśród jeńców było wysokie. Tomlinsonowi i Webbowi udało się uciec nocą, 2 sierpnia 1940 roku. Trafiła im się znakomita okazja - strażnicy od długiego czasu nie dostawali żołdu, po czym tego dnia dotarły do nich wszystkie zaległe pieniądze co poskutkowało dosyć ostrą libacją. Wykorzystując chwilową niedyspozycję części niemieckiej załogi Brytyjczycy schowali się w budynku obozowej kuchni, gdzie pracował Webb, skąd przedostali się do nowo powstającej części obozu, gdzie ogrodzenie nie było jeszcze wykończone i kompletne. Po ucieczce udali się nad brzeg Wisły, gdzie znaleźli łódkę, którą przedostali się na drugi brzeg. Następnie szli całą noc w kierunku południowym, a o świcie postanowili zaryzykować i zapukać do drzwi jednego z napotkanych domów (polski robotnik pracujący w obozie powiedział im, że Polacy na pewno pomogą). Mieszkańcy domu przyjęli ich, dali gorące jedzenie oraz cywilne ubrania. Stamtąd Brytyjczycy udali się w kierunku Rumunii. Po trzech dniach podróżowania nocą zdecydowali się na wędrówkę za dnia, ponieważ o zmroku często gubili drogę. Idąc mijali niemieckich żołnierzy, jednak ci nigdy nie zwracali na nich uwagi. Polacy przekazali im cenną radę, aby mijając jakiegoś Niemca zdejmowali nakrycia głowy i mówili "Heil Hitler". Po pewnym czasie bohaterowie dowiedzieli się, że Rumunia jest okupowana przez Niemców. Postanowili wtedy zmienić kierunek i ruszyli w stronę Rosji. Z pomocą Polaków udało im się przekroczyć granicę, po czym ich los potoczył bardzo podobnie jak w przypadku poprzednich bohaterów.


       Dowódcy obozu - sierżantowi Briggsowi również udało się uciec. Uciekł on w trakcie pracy poza obozem. Następnie otrzymawszy pomoc od Polaków przedostał się za rosyjską granicę. W trakcie przesłuchania przez brytyjski wywiad sierżant Briggs podkreślił, że ucieczki z obozu w Windudze zdarzały się bardzo często, jednak przeważnie uciekinierzy byli w ciągu kilku godzin chwytani i odstawiani z powrotem.

( ...tak więc, gdy następnym razem będziecie oglądać film "Wielka ucieczka" ze Stevem McQuennem to pamiętajcie, że podobne, choć może mniej spektakularne ucieczki miały miejsce w naszej okolicy!)


       Poza tymi materiałami, bardzo cennych informacji na temat obozu dostarcza nam lektura książki "Fabianki i okolice - Materiały do dziejów" autorstwa pana Jana Bielickiego. Autor cytuje tam "Sprawozdanie o przebiegu działań wojennych i okupacji na terenie gminy Szpetal" sporządzone dnia 25 lipca 1946 r. przez ówczesnego Wójta Gminy - Jana Gratkowskiego zamieszkałego w Wichowie.

Punkt 5 sprawozdania brzmi: "Podczas przygotowań obronnych w 1944 r. przywieziono z poznańskiego i innych dzielnic Polski ok. 18.000 ludności. Stworzono na terenie gminy 5 obozów pracy przymusowej. Ludność ta zajęta była budową bunkrów i kopaniem rowów przeciwpancernych oraz strzeleckich. Praca w tych obozach trwała około 6 miesięcy."

Punkt 8 brzmi: "Więzień politycznych, obozów koncentracyjnych i grobów masowych w gminie nie było. Obozy pracy przymusowej były rozmieszczone w Szpetalu Górnym, Chełmicy Małej, Windudze, Rachcinie i Zbytkowie. Przez dłuższy czas niewolnicy angielscy zobozowani byli w Windudze, gdzie zatrudniano ich przy budowie główek na Wiśle." 


       Te informacje są jedynymi jakie posiadam na temat obozu w Windudze. Rzucają on trochę światła na to jak wyglądał ten obiekt. Było to jedynie kilka drewnianych baraków ogrodzonych drutem kolczastym i zapewne jakimiś wieżyczkami strażniczymi dookoła. Powstał najprawdopodobniej na początku 1940 roku. Do kiedy funkcjonował - nie wiadomo. Całkowitą zagadką pozostaje lokalizacja obozu. Jest to wielka niewiadoma. Najprawdopodobniej było to gdzieś w lesie, niedaleko Wisły. Wątpię żeby na powierzchni ziemi zachowały się jakiekolwiek pozostałości po tym obozie. Być może jeśli byłyby tam wylewane jakieś fundamenty...

       Istnieje możliwość że jakaś przybliżona lokalizacja miejsca przetrwała w lokalnej pamięci. Być może żyją jeszcze w okolicy jakieś starsze osoby, które mogą coś pamiętać, lub osoby, którym rodzice, dziadkowie coś na ten temat opowiadali. Znając przybliżoną lokalizację można by spróbować poszukać jakichś pozostałości - jeśli nie fundamenty, to może w ziemi skrywają się jakieś przedmioty: łyżki, nieśmiertelniki, medaliki, które potwierdziłyby, że to właściwe miejsce. Z pewnością warto byłoby takie miejsce jakoś upamiętnić i zadbać aby ta historia pobytu brytyjskich jeńców w naszych okolicach nie została zapomniana. Mam nadzieję, że kiedyś uda się to miejsce odnaleźć.


Na koniec dodam jeszcze, że udało mi się znaleźć informację mówiącą o tym, że w Windudze w 1920 roku znajdował się również obóz w którym Polacy, po wycofaniu się wojsk rosyjskich przetrzymywali jeńców bolszewickich. Ten niemiecki nie był więc pierwszym obozem tego typu jaki istniał w Windudze.


14 komentarzy:

  1. Witam!!! Nigdy nikt nie wspominal o obozie na windudze, a czesto jezdzilismy tam do rodziny, od malego dziecka.
    L.R.L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłem,widziałem .Są pozostałości po barakach

      Usuń
  2. Historia Harolda Doyle - Nie wymienia on bezpośrednio że była to Winduga, ale... okoliczności wskazują że chodzi o tego samego człowieka.
    http://www.doyle.com.au/history_pt9.htm

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.ww2guards.com/ww2guards/AWARDS_T_-_Z/Pages/WEBB,_ARTHUR_JESS,_D.C.M.,_WG.html

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.conscript-heroes.com/escapelines/EEIE-Articles/Art-16-Escapers-from-Germany.htm Briggs uciekł razem z Maurice Barnes 17 lipca 1940

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowita jest Pana chęć do zgłębiania wiedzy! To nieprawdopodobne, że tak młody człowiek ma tyle chęci i zapału do podejmowania poszukiwań, często trudnych, wręcz niemożliwych. Chylę czoła i mam nadzieję, że w przyszłości będzie Pan wybitnym profesorem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tak miłe słowa - to zawsze silna zachęta do pisania kolejnych wpisów. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Witam obok obozu na windudze mieszkali moi dziadkowie babcia pomagała im na wszystkie sposoby ,żywność mapa sloma do prycz nóż znała język niemiecki dlatego mogła się porozumiewać strażnikami byli austryjacy od strony Wisły byly baraki strażników dowódcyu i ich kantyna w której mieli paczki z czerwonego Krzyża dla siebie za drogą na lwprost był obóz dla jeńców byli też lotnicy na pewno oficerowie ponieważ pewnego dnia dowódca obozu pozwolił dwóm anglikom pod strażą wyjść z obozu i za zgodą babci ugotować w jej domu obiad ziemniaki z cebulą nie wiem czy to było ich jakieś święto czy urodziny na pewno zwykłym żołnierzom by nie pozwolił ciężko było od babci wyciągną coś ponieważ nie była zwolniona z przysięgi później też trafiła do ich baraków bo było zbyt dużo ucieczek ale nie zorientowali się że mogła i w tym pomóc ale dom jej spalili ale się nie załamała łącznikami byli pracownicy barek oj to jest długa historia rok temu był unas starszy pan z tłumaczem żeby mu pokazać bramę do obozu w którym miejscu była proszę sprawdzić może są jakieś dokumenty obozu dla małych dzieci miejscowości Miszek /Rybitwy gm Bobrowniki starsza pani mi o tym opowiadała o płaczu małych dzieci za drutami w barakach przywożonych nocą pozdrawiam

      Usuń
  6. Świetny tekst! O obozie na Windudze wiedziałem od mojego Taty a teraz dzięki Tobie moja wiedza znacznie się rozszerzyła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Cieszę się, że mogłem dostarczyć jakiejś nowej wiedzy :)

      Usuń
  7. Mieszkająca na Dolnym Pani opowiadała mi,że obóz jeniecki dla Anglików był na Dolnym w regonie ulicy Grodzkiej/Plażowej.Niemcy wykorzystywali ich do budowy tarasu widokowego na wzgórzu szpetalskim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zgadza się - tam również byli przetrzymywani jeńcy angielscy.

      Usuń
  8. Moze posiadasz jakaś wiedzę o obozie jenieckim w Nowogródku nad Wisłą, to kilkanaście kilometrów dalej, być moze to filia obozu *Winduga* nie ma żadnych pewnych informacji poza opowiadaniami o wydobywaniu przez jeńców angielskich torfu w okolicznych lasach...sa duze wyrobiska zalane wodą No i w Wilczych Kątach miejsce pamięci o rozstrzelanej rodzinie za pomoc w ucieczce jeńca z tegoż obozu W zeszłym roku IPN poszukiwał żyjących świadków tamtych wydarzeń.... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam.Jesli interesuje Pana legalna eksploracja tego typu miejsc w celu odnajdywania niemych świadków tamtych dni to zapraszam do kontaktu cmil@onet.eu

    OdpowiedzUsuń