Stara, zapomniana chatka na uboczu, wzgórze z tajemniczymi krzyżami i drewniana dzwonnica, a między tym stara, samotna kobieta nazywana przez okoliczne dzieci czarownicą. Czy to wszystko istniało przed laty w Chełmicy Małej?
Wszystko zaczęło się, gdy podczas lektury niezwykłej powieści Jerzego Pietrkiewicza "Sznur z węzłami" natknąłem się na ten oto fragment:
Smutna, ale jednocześnie bardzo intrygująca historia - czy mowa tutaj o rzeczywiście istniejącym miejscu i żyjącej tam kobiecie? "Sznur z węzłami" to powieść, której akcję Pietrkiewicz umieścił w swych rodzinnych stronach - w świecie swojego dzieciństwa. Mamy więc przedwojenne Fabianki, Bogucin, Chełmicę, oraz głównego bohatera - chłopca o imieniu Bronek. W rzeczywistości jest to sam Pietrkiewicz, a cała powieść jest bardzo autobiograficzna. Autor pozmieniał jedynie niektóre imiona, nazwy miejscowości oraz dodał trochę fikcyjnych elementów.
W związku z tym nie miałem więc pewności czy powyższa historia to prawda czy może jedynie fikcja literacka. Spróbujmy to jednak przeanalizować. Przytoczony fragment opowiada nam o jakimś wzgórzu w Chełmicy Małej na którym znajdowała się dzwonnica, stary cmentarzyk choleryczny oraz chatka kryta strzechą. Skoro mowa o cmentarzu, to tutaj od razu przychodzi nam na myśl ten, który nadal w Chełmicy istnieje. Powstał on najprawdopodobniej po 1831 roku jako cmentarz choleryczny. W związku z tym, oraz faktem, że znajduje się on na pagórku, można by przypuszczać, że to właśnie o nim mówi Pietrkiewicz. Trzeba jednak pamiętać, że w okresie międzywojennym cmentarz chełmicki był już użytkowany jako cmentarz parafialny i regularnie odbywały się tam pochówki, w związku z czym z pewnością nie wyglądał on tak jak ten opisany w powieści.
Tak więc zdecydowanie mowa tutaj o jakimś innym cmentarzu. Czy w źródłach historycznych znajdują się jakiekolwiek wzmianki o takim miejscu? Niestety nie - nie natknąłem się na jakiekolwiek wzmianki na ten temat.
Pozostaje więc próba ustalenia lokalizacji tego miejsca opierając się na opisie z powieści. Bronek zaczyna w Fabiankach, następnie idzie drogą prowadzącą do Chełmicy Małej. Ta droga nadal istnieje, więc tutaj nie mamy problemu z lokalizacją miejsca gdzie się znajdujemy.
Następnie mamy informację, że droga była z obu stron wysadzana kasztanami. Potwierdza to mapa z 1944r. na której po obu stronach drogi widzimy kropki oznaczające, że była ona wysadzana drzewami.
"W regularnych odstępach, w górę i w dół pokrytego kurzem wzgórza (...)" - ten fragment jest dosyć problematyczny. W końcu idąc tą drogą nie spotykamy wzgórza tylko zagłębienie terenu - dolinę rzeczki Chełmiczki. Myślę, że najlepszą odpowiedzią będzie tutaj to, że w dziecięcej pamięci młodego Pietrkiewicza musiało utrwalić się przede wszystkim to, że idąc tędy do Chełmicy trzeba było nie tyle zejść najpierw w dół, co przede wszystkim potem podejść pod stromą górę. W związku z tym w powieści dolina Chełmiczki przekształciła się w "pokryte kurzem wzgórze."
Dalej jest mowa o zakręcie drogi, gdzie rząd drzew urywał się odsłaniając widok na Chełmicę.
W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że droga o której mówimy kiedyś
przebiegała nieco inaczej niż obecnie. Współcześnie jest ona stosunkowo
prosta i dochodzi do drogi łączącej Chełmicę Dużą i Skórzno. Wygląda to
tak:
Przed wojną droga po minięciu zabudowań dworskich w Fabiankach skręcała lekko w lewo, potem po przecięciu Chełmiczki kończyła się nieco wcześniej, docierając do drogi znajdującej się bliżej niż obecna droga Chełmica-Skórzno (na wysokości dworu w Chełmicy Małej). Dawny przebieg widać dobrze na starych mapach:
1912r, |
1930r. |
Pokazywany już wcześniej 1944r. |
Na tych mapach widać, że dawniej docierając do końca drogi z Fabianek i skręcając w prawo trafilibyśmy pomiędzy budynek dworu w Chełmicy Małej, a staw, czyli droga znajdowała się w tym miejscu:
Odnotowanie tych zmian nie daje nam jednak odpowiedzi co do lokalizacji miejsca, którego poszukujemy. Wiadomo tylko, że było to gdzieś po lewej stronie, na pagórku...
A może jednak to tylko owoc wyobraźni Pietrkiewicza?....
Postanowiłem za wszelką cenę znaleźć więcej informacji, znaleźć coś co dałoby jakieś nowe wskazówki...
...i znalazłem - wiersz Jerzego Pietrkiewicza pt. "O czarownicy z Małej Chełmicy" zamieszczony w wydawanym w Londynie tygodniku "Wiadomości" z 1973r.
Wiersz ten dostarcza nam wielu nowych wskazówek co do lokalizacji poszukiwanego przez nas miejsca. Wynika z niego, że jest to na wzgórzu, za stawem, w pobliżu młyna wodnego, gdzieś za wsią.
Nie pozostaje nam więc nic innego jak podjęcie próby skonfrontowania tego z mapą i samym terenem.
Stawem można by nazwać jezioro Chełmica (w dawnych źródłach było tak czasami nazywane). Jedyny młyn wodny w tej okolicy znajdował się przy Frejniaku, w miejscu gdzie z jeziora wypływa Chełmiczka. W związku z tym "za stawem, w pobliżu młyna" pasowałoby do lokalizacji obecnego cmentarza parafialnego. Może więc to jednak fikcja? Może Pietrkiewicz w swoich dziełach przemienił prawdziwy cmentarz chełmicki w taki tajemniczy, zapomniany cmentarzyk choleryczny na wzgórzu z drewnianą dzwonnicą?
Taką też wersje przyjąłem, a całe śledztwo uznałem za zakończone. Jakiś czas później nastąpił jednak przełom - w moje ręce trafiła niedawno wydana autobiografia Pietrkiewicza "Na szali losu". A tam przeczytałem taki oto fragment:
A więc jednak! Wszystko o czym opowiadał Pietrkiewicz w swych dziełach było prawdą! Sprawa, którą uznałem za zamkniętą znów okazała się być otwartą. Miejsce to musiało istnieć naprawdę. Pozostaje więc jedynie opcja, że miejsce to znajdowało się tam gdzie znajduje się obecny cmentarz. Ale powiedzcie sami - czy ten opis pasuje do cmentarza parafialnego? W tamtych latach nie był on na pewno ani stary, ani opuszczony. Wszystkie nowe pochówki odbywały się właśnie tam. Stary cmentarz znajdował się w miejscu starego kościoła w Chełmicy (50 metrów za obecną świątynią), więc to miejsce na pewno nie pasuje do opisu.
Czy w takim razie Pietrkiewicz opisał miejsce o którym pamięć już zupełnie zaginęła? Ta zagadka nadal pozostaje otwarta...
może ,on miał na myśli cmentarz w cypriance , tam właśnie były chowane ofiary zarazy , zastanawiam się jednak ,czy młody bohater opowiadania mógł tak daleko pójść za szczawiem ?????. ale wyobraźnia pisarza mogła przecież ,delikatnie przesunąć owe wzgórze bliżej kościoła , ale zaraz ,przypomniało mi się teraz że starsi ludzie mówili o cmentarzu który był w miejscu gdzie później pobudowano 3 bloki w cukrowni , przed blokami była tam aleja pomiędzy olszynami i to było miejsce trochę tajemnicze i wiejące grozą , tak myślę że trzeba trochę popytać o to miejsce
OdpowiedzUsuńWITAM,
OdpowiedzUsuńMoja babcia pochodzi z Cyprianki i pamiętam, że zawsze gdy jechaliśmy na cmentarz lub kościoła w Chełmicy to pokazywała mi miejsce gdzie były chowane ofiary zarazy. Z tego co pamiętam to było to za szkołą (jeśli jechało się od Cyprianki).Rosły tam jakieś duże drzewa