Główna brama cmentarza |
Czas rozpocząć zwiedzanie. Po przekroczeniu głównej bramy znajdziemy się w północnej części cmentarza. Znajduje się ona na niewielkim pagórku i stanowi najdawniejszy, pierwotny fragment tego miejsca. To tutaj odnajdziemy najstarsze zachowane nagrobki. Wiele z nich pochodzi z początku XX wieku, a są również takie sięgające drugiej połowy wieku XIX (tutaj nachodzi mnie refleksja, że to właśnie na cmentarzu najczęściej trafimy na największe zagęszczenie najstarszych obiektów w danej miejscowości). Przy głównej alei na której stoimy chowani byli dawniej najbardziej znamienici mieszkańcy okolic. Spacerując nią po prawej stronie zauważymy okazały nagrobek rodziny Wiewiórowskich.
Wacław Antoni Wiewiórowski przyszedł na świat 7 września 1865 roku, o godzinie pierwszej w nocy. Narodził się w położonej między Gostyninem a Kutnem miejscowości Siemianów (parafia Głogowiec), jako syn Józefa i Marii z domu Dąbkowskiej. W 1908 roku ożenił się z Teodozją Witkowską. Teodozja urodziła się w Solcu nad Wisłą, jednakże w tamtym czasie mieszkała wraz z rodzicami w Warszawie i tam też odbył się ślub. W 1913 roku Wacław zakupił za kwotę 68 tysięcy rubli majątek Chełmica Mała od rodzeństwa Tatiany i Hipolita Aleksandrowiczów. Był w tym czasie wymieniany jako właściciel Chełmicy Małej, natomiast zamieszkały w Chełmicy Wielkiej.
Wspólne życie małżonków zostało brutalnie zniszczone 7 lat później. W 1920 roku, gdy ziemie polskie, w tym także Ziemię Dobrzyńską zalała fala bolszewików Wacław miał 54 lata. Ze względu na zaangażowanie w ruch samoobrony społeczeństwa powiatu lipnowskiego naraził się okupantowi. Po zajęciu Chełmicy moskale wzięli go do niewoli, a następnie po przegranej walce o Włocławek ewakuowali wraz z innymi jeńcami schwytanymi w naszych okolicach. Zostali oni wszyscy popędzeni pieszo na północny-wschód w kierunku Sierpca, a potem Mławy. Do jedzenia dostawali jedynie nie dający się pogryźć czarny chleb i surową brukiew. Tak długi i morderczy marsz przerósł możliwości wielu starszych ludzi, w tym Wacława Wiewiórowskiego. Został on z kilkoma innymi ziemianami wsadzony na wóz, który jednak po pewnym czasie zaczął grzęznąć w piaszczystej drodze opóźniając marsz całej kolumny. Bolszewicy podjęli wtedy decyzję pozbycia się zbędnego balastu i rozstrzelania wszystkich nie będących w stanie maszerować. Stało się to 22 sierpnia 1920 roku, w przydrożnym lasku niedaleko miasteczka Chorzele. Czerwona dzicz nie pozwoliła jednak odejść właścicielowi Chełmicy w spokoju. Przed śmiercią najpierw obcięto mu lewą rękę, potem wykłuto lewe oko, aby następnie zakończyć agonię strzałem w pierś - było to typowe zachowanie bolszewików wobec jeńców. Razem z nim zginęli wtedy Ludwik Kownacki, właściciel majątku Pniewko oraz Ludwik vel Lejba Zelig Bauman, współwłaściciel majątku Skoczkowo.
Wacław został pochowany na chełmickim cmentarzu obok swojej matki, która zmarła w 1914 roku. Jego żona, Teodozja, przez jakiś czas mieszkała w Chełmicy, będąc współwłaścicielką majątku razem z dwiema siostrami Wacława. W 1922 roku dobra zostały sprzedane Janowi Kaczmarkowi, a Teodozja wyjechała do Warszawy, gdzie ponownie wyszła za mąż za inżyniera Felicjana Karśnickiego. Małżeństwo mieszkało przy ulicy Wilczej 47. Teodozja zmarła w 1938 roku, w wieku 49 lat. Jej grób znajduje się na Starych Powązkach w Warszawie (kwatera 211, rząd 5, miejsce 26).
Przyjrzyjmy się nagrobkowi. Są tutaj dwie płyty: jedna należy do Wacława Wiewiórowskiego, druga do jego matki. Tablice z inskrypcjami nie są oryginalne - zastąpiono je nowymi podczas renowacji. Całość otoczona jest ogrodzeniem składającym się z 8 kamiennych słupów, które dawniej połączone były masywnymi, żelaznymi łańcuchami. Niestety wszystkie padły ofiarą złodziei (pamiętam, że dawniej, gdy byłem młodszy to jeszcze były).
![]() |
Kamienny słupek z uchwytem na łańcuch |
![]() |
Fotografia grobu Wiewiórowskich z 1987 r., fot. P. Kokotkiewicz |
Po lewej stronie alei znajdujemy na przykład taki grób. Inskrypcja na nagrobku głosi:
"Tu spoczywa nasz kochany Waculek Zizka"
Wacław Roch Żiżka przyszedł na świat 16 sierpnia 1905 roku w miejscowości Okrągła. Był pierwszym dzieckiem Wacława i Salomei z domu Śniadeckiej. Jego rodzice pobrali się rok wcześniej w Bobrownikach. Tata, Wacław, jak możecie się domyślić z nazwiska, był Czechem, pochodzącym z miejscowości Bílá Třemešná (swoją drogą ciekawe jak trafił w nasze strony). W majątku Okrągła pracował na stanowisku nadleśniczego. W chwili narodzin syna miał 26 lat. Mama, Salomea, na świat przyszła w miejscowości Ostrowąs i gdy Waculek przyszedł na świat miała 23 lata.
Niestety radość młodych rodziców nie trwała długo. Z nieznanych dla nas powodów Waculek zmarł 10 marca 1906 roku, o godzinie 17.
Nie udało mi się znaleźć żadnych informacji na temat dalszych losów rodziny Żiżka. Najprawdopodobniej wyjechali gdzieś, na zawsze opuszczając nasze okolice.
Grób Waculka pierwotnie opasany był żelaznymi łańcuchami, które jednak potem znikły - już w latach 80-tych ich nie było.
![]() |
Grób Waculka Żiżki w 1987 roku, fot. P. Kokotkiewicz |
Kolejny ze starych nagrobków dziecięcych prezentuje się następująco:
Inskrypcja głosi:
"JAKO KWIAT WIOSENNY
PRZEDWCZESNYM MROZEM ZWAŻONY
USNĘŁA NA WIEKI D. 24 GRUDNIA 1891 R."
Na stronie parafii znajduje się informacja, że pomnik był poddany renowacji w 2004 roku, ale obecnie niestety nie wygląda on najlepiej.
Hania Trzcińska przyszła na świat jako Anna Zofia Trzcińska w miejscowości Goździków (Mazowieckie). Stało się to 10 września 1884 roku, o godzinie 14. Co ciekawe, jej chrzest odbył się dopiero w maju 1889 roku, w miejscowej parafii Smogorzów. Jej rodzicami byli Zygmunt Prandota-Trzciński herbu Rawicz oraz Maria z Eysmontów herbu Korab. Tata Zygmunt był właścicielem dóbr Goździków oraz inżynierem. Był także radcą Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego.
Najprawdopodobniej, pomimo urzędowych imion Anna Zofia, rodzice mówili na dziewczynkę Hania.
Nie wiemy co się stało w grudniu 1891 roku. Nie wiemy co sprawiło, że rodzina Trzcińskich przebywała wtedy w Chełmicy. Nie było wtedy jeszcze Cukrowni Chełmica, więc Zygmunt raczej nie przebywał tutaj z rodziną zawodowo. To raczej była wizyta świąteczna u znajomych. Właścicielami Chełmicy byli wtedy Grabińscy.
Jedyne co wiemy to, że w wigilię, 24 grudnia, o godzinie 2 w nocy Hania zmarła. Wypadek, choroba? Tego pewnie nigdy już się nie dowiemy...
![]() |
Nekrolog Hani w gazecie "Słowo" |
Jej rodzice żyli później w Warszawie. Oboje zmarli w 1939 roku.
![]() |
Nekrolog Zygmunta, "Warszawski Dziennik Narodowy" |
![]() |
Nekrolog Marii, "Warszawski Dziennik Narodowy" |
Grób Marii i Zygmunta znajduje się na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie (Sektor 31A / Rząd 5 / Numer 22). Hania miała czwórkę rodzeństwa: Marię (ur. 1880), Ryszarda (1881), Jana (1887) i Dionizego (1889). Najprawdopodobniej potomkowie któregoś z nich nadal żyją.
![]() |
Grób Hani w 1987 roku, fot. P. Kokotkiewicz |
Kolejny zabytkowy nagrobek prezentuje się tak:
Inskrypcja głosi:
TU SPOCZYWAJĄ ZWŁOKI
Ś.P. DZIECI BISÓW
WŁADYSŁAW żył lat 6 zm. 4 sierpnia
1909 r.
STANISŁAW żył lat 10 zm. 7 grudnia
1910 r.
JÓZEF żył lat 12 zginął śmiercią tragiczną
14 grudnia
1923 r.
PROSZĄ O WESTCHNIENIE
DO BOGA.
PAMIĄTKA OD RODZICÓW
![]() |
Fotografia nagrobka z 1987 r., fot. P. Kokotkiewicz |
Ich rodzicami byli Stanisław Bis i Józefa z domu Kulpik. Oboje urodzili się we wsi Oryszew w powiecie żyrardowskim na Mazowszu. W 1900 roku wzięli ślub w miejscowej parafii w Szymanowie. Małżonkowie zamieszkali najpierw w osadzie Teklin (obecnie dzielnica Żyradowa). Stanisław był robotnikiem i pracował jako ślusarz. 28 lipca 1901 roku o godzinie 5 rano Józefa i Stanisław powitali na świecie swoje pierwsze dziecko - syn, któremu nadali imię Stanisław. Jakiś czas później rodzina przeprowadziła się do Chełmicy, gdzie Stanisław senior znalazł zatrudnienie w nowo powstałej Cukrowni. Tam też, 20 czerwca 1904 roku o godzinie 4 po południu powitali swojego drugiego syna - Władysława. Cztery lata później do braci dołączyła siostra, Regina (urodzona 6 stycznia 1908 o godzinie 9 wieczorem).
Niestety w kolejnych latach rodzina Bisów została mocno doświadczona. W wieku 6 lat zmarł mały Władysław. Stało się to 4 sierpnia 1909 roku o godzinie 3 po południu. Rok później odszedł jego brat - Stanisław (7 grudnia 1910 o godzinie 9 wieczorem).
W 1911 roku w rodzinie Bisów pojawił się kolejny syn - Józef. Urodził się 3 listopada 1911 roku o godzinie 8 wieczorem. Możemy sobie wyobrazić, że w takiej sytuacji chłopiec ten musiał być oczkiem w głowie swoich rodziców. Niestety i jego los postanowił im odebrać...
14 grudnia 1923 roku, 12 letni Józef jechał na pace samochodu ciężarowego należącego do Cukrowni. W czasie przejazdu przez Szpetal Dolny ulicą Lipnowską, gdy znajdowali się na wysokości lasku, jakieś 100 metrów od przydrożnej figury, z niewiadomych przyczyn chłopiec wypadł na drogę i wylądował pod tylnymi kołami pojazdu. Pomimo szybkiego przewiezienia do włocławskiego szpitala, po krótkim czasie zmarł.
![]() |
"Słowo Kujawskie", 15 grudnia 1923 |
Trudno sobie nawet wyobrazić jak ogromną tragedią to musiało być dla rodziców. Zupełnie jakby...los nie chciał żeby mieli synów. Wystawili całej trójce okazały pomnik, który przetrwał do dziś.
Stanisław Senior zmarł w 1957 roku i jest pochowany w grobie nieopodal.
Siostra zmarłych braci, Regina, dożyła dorosłości, w 1940 roku wyszła za mąż za Edwarda Rojewskiego. Zmarła 7 lipca 1994 roku w Cypriance. Spoczywa w jednym z sąsiednich grobów.
Przejdźmy teraz do kolejnego nagrobka. Znajduje się przy głównej alei, po lewej stronie.
Niestety nie spisałem sobie inskrypcji będąc na miejscu, a nie jestem w stanie dokładnie odczytać ze zdjęć. Jeśli ktoś z Was byłby w stanie spisać jej dokładne brzmienie i mi przesłać to będę bardzo wdzięczny.
Spoczywa tutaj Henryk Kaliszewski. Henryk urodził się w Warszawie w 1893 roku. Był pierworodnym synem Wacława Kaliszewskiego i Agnieszki Heleny Kühn (pobrali się w Warszawie w 1892 roku). O Henryku wiemy tyle, że był studentem Instytutu Weterynaryjnego w Warszawie i w 1917 roku zamieszkiwał tymczasowo w Chełmicy. Tam też zmarł w dniu 5 października, o godzinie 4 rano. Prawdopodobnie mieszkał on u dziedzica Chełmicy Małej, Wacława Wiewiórowskiego, ponieważ to on widnieje w akcie zgonu jako zgłaszający. Być może odbywał on praktyki studenckie w majątku Wiewiórowskich? Nie wiemy co się stało, czy dosięgła go jakaś choroba, czy może zdążył się wypadek. Gdy odszedł miał 24 lata.
Rodzice Henryka spoczywają na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
![]() |
Grób Henryka Kaliszewskiego w 1987 r., fot. P. Kokotkiewicz |
Przejdźmy do następnego nagrobka:
Przy głównej alei cmentarza odnajdziemy także grób doktora Karola Wisznickiego. Karol przyszedł na świat w 1897 roku w miejscowości Uładówka w powiecie winnickim na Podolu. Jako uczeń szkoły średniej dołączył w 1912 roku do tajnego sprzysiężenia wojskowego pod nazwą "Wywiadowcy Ukraińscy Polskich Drużyn Strzeleckich". Następnie był jednym z założycieli i komendantem "Strzelca" w Żytomierzu, pełniącego rolę miejscowej ekspozytury Legionów Polskich. Jego rodzina oddała w tym czasie swój dom do dyspozycji organizacji. W 1915 roku Wisznicki został komendantem Komendy Okręgowej POW na Ukrainie. Działał w tym czasie pod pseudonimem "Okoń". Po odzyskaniu niepodległości ukończył swoją edukację stając się doktorem medycyny i zostając lekarzem w Wojsku Polskim. Zmarł w lipcu 1926 roku w Chełmicy, w wieku 29 lat. Nie wiemy co było przyczyną śmierci, ani dlaczego Karol Znalazł się w Chełmicy. Wiadomo, że po jego śmierci mieszkała tam jego matka. W 1931 roku zmarłemu przyznano pośmiertnie Krzyż Niepodległości.
![]() | |
Ten wiekowy nagrobek jest jednym z najbardziej zaniedbanych i zapomnianych na terenie cmentarza |
Na końcu głównej alei możemy dostrzec polowy ołtarz oraz przylegający do niego duży, tajemniczy kloc.
Gdy podejdziemy bliżej i przyjrzymy się lepiej temu obiektowi dostrzeżemy, że na górze widnieją pewne herby.
Pozwala nam to przypuszczać, że spoczywa tutaj jakaś zacna, szlachecka rodzina. Główna część grobowca jest jednak przykryta tynkiem i zupełnie nic nam nie mówi. Żeby dowiedzieć się czegoś więcej musimy udać się na tyły obiektu.
Naszym oczom ukażą się wtedy dwa miejsca na tablicę, z czego jedno jest puste, za to drugie zawiera słabo już czytelną inskrypcję:
Wacława Sierakowskiego
zmarłego
w dniu 26 Sierpnia 1870 r.
w wieku lat 42
w żalu niepocieszona Matka
kamień ten położyła
i prosi o westchnienie.
Zagadka została zatem rozwiązana. Jest to grób rodziny Sierakowskich - dawnych właścicieli Chełmicy Dużej. Cała historia rozpoczyna się w 1829 roku, gdy Józefa Rutkowska - właścicielka dóbr Chełmica wyszła za mąż za Wacława Sierakowskiego - właściciela dóbr Więcławice (okolice Dobrzynia nad Wisłą). Sierakowski w czasie powstania listopadowego dowodził 17 pułkiem piechoty biorąc udział w licznych bitwach. Następnie był szefem sztabu gen. Dembińskiego, aby w końcu samemu zostać mianowanym generałem na stanowisku dowódcy Brygady Piechoty. W końcowym epizodzie powstania przez 2 dni był gubernatorem Warszawy walczącej przeciwko armii feldmarszałka Paskiewicza. Po kapitulacji podał się do dymisji i osiadł w Chełmicy. Generał zmarł w 1839 roku po długiej i ciężkiej chorobie. Pozostawił po sobie jednego syna, również Wacława. Jego ciało pochowano na cmentarzu w Chełmicy.
Józefa postawiła swojemu mężowi okazały grobowiec wykonany w zakładzie kamieniarskim Jana Ścisłowskiego.
Niestety, jedyny syn Państwa Sierakowskich zmarł w 1870 roku, w wieku 42 lat.
Moment ten musiał być ogromnym ciosem dla Józefy Sierakowskiej, która najpierw straciła męża, a potem jedynego syna. To jego upamiętnia właśnie zachowana tablica na chełmickim grobowcu. Tam bowiem spoczęło jego ciało, dołączając do swojego ojca. Matka kazała również wystawić pomnik ku pamięci syna w dobrach Więcławice. Co ciekawe zachował się on do naszych czasów i nadal można go oglądać jadąc drogą 562 w kierunku Płocka.
Józefa postanowiła również wtedy cały majątek rodzinny zapisać na cele dobroczynne, z czego dużą część przeznaczyć na budowę nowej świątyni w Chełmicy (to właśnie jej w dużym stopniu zawdzięczamy to, że w Chełmicy jest taki niezwykły, okazały i piękny kościół). Zmarła 6 lat po swoim synu, w 1876 roku i została pochowana również w chełmickim grobowcu.
Tak brzmiał nekrolog poświęcony zmarłej zamieszczony w gazecie:
" W dniu 12 b. m. we wsi Chełmica Wielka po długiej
i ciężkiej chorobie rozstała się z tym światem w wieku
69 lat ś.p. Józefa z Rutkowskich Sierakowska wdowa
po b.pułkowniku wojsk polskich właścicielka dóbr ziemskich
w gubernji płockiej. Eksportacja zwłok nastąpi dnia 18 b. m.
o godzinie 6-tej wieczorem a złozenie takowych do grobu
nazajutrz o godzinie 11-tej rano. "
Warto w tym momencie wspomnieć, że oryginalnie grobowiec Sierakowskich
stał przed wejściem do dawnego, drewnianego kościoła w Chełmicy.
![]() |
Grobowiec Sierakowskich stojący przed dawnym drewnianym kościołem |
![]() |
Przybliżenie |
Po 1918 roku, na placu powstałym po rozbiórce starego kościoła pozostał stojący samotnie
grobowiec Sierakowskich. Teren ten zaczął służyć jako miejsce postoju
wozów i koni. Grobowiec stopniowo niszczał, a w 1936r. chylił się ku
ruinie. Wtedy to z inicjatywy ks. Grabarczyka został on przeniesiony na
obecny cmentarz.
Teraz przejdziemy dalej. Za ołtarzem polowym, pod ogrodzeniem, tam gdzie kończyła się dawna aleja dostrzeżemy taki obiekt.
W tym miejscu znajdował się dawniej jeden z bardziej okazałych grobowców, pochodzący z końca XIX wieku. Był to grób Olgi Aleksandrowicz, zmarłej przedwcześnie córki Hipolita Aleksandrowicza - właściciela Łochocina. Olga przyszła na świat 13 maja 1934 roku, jej matką była Stefania z domu Borecka. Dziewczynka zmarła w 1937 roku, w wieku 3 lat. Miejsce na chełmickim cmentarzu w którym spoczęło jej ciało miało kształt niskiego grobowca, do którego wnętrza prowadziły żelazne drzwiczki. Przez nie można było dostrzec spoczywającą wewnątrz małą, białą trumienkę. Całość dotrwała gdzieś do około lat 80-tych, gdy została rozebrana z powodu fatalnego stanu. W czasach PRL-u dzieci z okolic lubiły przychodzić tu pod wieczór i testować swoją odwagę wchodząc do środka. Obecnie teren został wykupiony i przygotowany pod przyszły nagrobek.
Tata Olgi w trakcie II wojny światowej pozostał w swoim majątku nadal nim zarządzając. Niemcy oszczędzili go najprawdopodobniej ze względu na jego niemieckie wykształcenie i prawosławne wyznanie. W czasie okupacji Hipolit wykorzystywał swoje wpływy i środki finansowe do pomocy miejscowym Polakom oraz Żydom. Przetrwanie rządów nazistów niestety nie pozwoliło jednak właścicielowi Łochocina zachować życia. Po wkroczeniu sowietów Aleksandrowiczowie musieli opuścić swój majątek. 6 marca 1945 roku Hipolit został aresztowany w momencie gdy przebywał na plebanii w Nieszawie. Nie trafił on jednak do aresztu. Funkcjonariusze napadli go, obrabowali, pobili, a ostatecznie zamordowali. Do dzisiaj nie jest znane miejsce pochówku jego ciała.
![]() |
Grobowiec Olgi Aleksandrowicz na zdjęciu z 1987 r., fot. R. Kokotkiewicz |
![]() |
Grobowiec widoczny na końcu głównej alei, 1987 r., fot. R. Kokotkiewicz |
![]() |
Nagrobek Leonka Grabińskiego, 1987 r., fot. R. Kokotkiewicz |
Jak widzicie na powyższej fotografii, w latach 80-tych ludzie traktowali to miejsce jako cmentarny śmietnik, co jest bardzo przykrym obrazem.
![]() |
Stanisław Grabiński - brat Leona |
W tym miejscu warto dodać, że syn Stanisława również był ułanem. W czasie okupacji walczył w Powstaniu Warszawskim. Tam też zginął, 2 września 1944 roku, ratując rannego kolegę.
![]() |
Stare, zabytkowe ogrodzenie |
Powróćmy teraz na główną ścieżkę i pójdźmy dalej spacerowym krokiem poprzez alejki cmentarza.
![]() |
"Tylko w polu biały krzyż nie pamięta już, kto pod nim śpi... " |
![]() |
Chełmickie nagrobki na tle majestatycznej świątyni |
Ze starych fotografii spoglądają na nas wiecznie młode dziewczęta. Uśmiech...spojrzenie...hmm...czy my kiedykolwiek robiąc sobie zdjęcie do dokumentów zastanawiamy się nad tym, że ta fotografia może znaleźć się na naszym nagrobku...? Raczej nie. Dlatego też zawsze gdy przyglądam się takim zdjęciom na cmentarzu ogarnia mnie dziwne uczucie. Uważam jednak, że taka fotografia z młodości, gdzie jest się rozpromienionym i uśmiechniętym jest najcenniejszą opowieścią o naszym życiu jaką można zamieścić na kawałku granitu i która przetrwa nawet wtedy kiedy nie będzie nikogo kto mógłby o nas opowiedzieć.
Na tym kończymy zwiedzanie. Jeśli macie jakiekolwiek uwagi, spostrzeżenia - śmiało piszcie!
![]() |
Pogrzeb na cmentarzu w Chełmicy, połowa lat 70-tych. |
Na koniec link do wyszukiwarki osób pochowanych na cmentarzu w Chełmicy Dużej:
pamiętam ten grobowiec i w nim tą białą trumienkę,ale pamiętam też sporo śmieci w tym grobowcu i tych śmieci nie nawrzucali tam młodzi wówczas ludzie
OdpowiedzUsuńw mojej pamięci widzę również nagrobek jakiegoś lekarza zamordowanego w 20 roku przez bolszewików . jak się okazuje kiepscy gospodarze zarządzali cmentarzem że nie zachowano zabytkowych grobowców i znów pieniądze zadecydowały o kupowaniu miejsc na groby ,myślę że dbanie o zabytkowe grobowce to pięta achillesowa na parafialnych cmentarzach . gratuluję wykonanej pracy w opisywaniu terenów z którymi jestem związany
Pietrkiewicz w którejś ze swych powieści wpominał stary cmentarz w Chełmicy, chyba w powieści "Sznur z węzłami". Ale to chyba nie chodziło o ten cmentarz, tylko jakiś wcześniejszy.
UsuńTak to prawda - Pietrkiewicz opisywał jakiś stary cmentarz choleryczny przy którym znajdowała się drewniana dzwonnica i mieszkała przy nim starsza pani, którą miejscowe dzieci nazywały "Czarownicą z Małej Chełmicy". Cały ten opis jest fascynujący ale okazuje się jedynie fikcją literacką - nigdy nie było w Chełmicy takiego cmentarzyka jak ten opisywany. Być może Pietrkiewicz słyszał w dzieciństwie jakieś opowieści od starszych ludzi - może dawniej stała tam jakaś dzwonnica...a może to tylko zapis dziecięcej wyobraźni...
Usuńkiedy będzie rozpisany układ grobów (GROBONET ) W Chełmicy Dużej
OdpowiedzUsuńGratuluję. Oboje moi rodzice pochodzą z Chełmicy Małej, na cmentarzu mam dziadków, kuzynów. W Chełmicy spędzałam wakacje i dzisiaj z wdxięcznością czytam Pańskie opowieści. No i mieszkam obok Gdańska.
OdpowiedzUsuńCzy mozna wskazac miejsce nieslubnego syna Walesy ?
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytałam historię tu napisaną. Pamiętam niektóre rzeczy, sprawy opisane. Mieszkalam w Chelmicy Dużej przy pałacu w którym pracowali moi rodzice. Rodzice niestety nie żyją i leży na Chełmickim cmentarzu. Pozdrawiam i zachęcam do przeczytania...dużo można dowiedzieć się o dawnych czasach...
OdpowiedzUsuń