Rzecz działa się w Szkole Podstawowej w Fabiankach. Owym zacnym gościem, którego wszyscy tak z napięciem oczekiwali był Jerzy Pietrkiewicz - wybitny, lecz w naszym kraju niedoceniony pisarz i poeta żyjący od czasów wojny na emigracji w Wielkiej Brytanii. Chłopcem, którego oryginalnym krawatem ów człowiek się zachwycił byłem ja.
Pietrkiewicz zawsze był bardzo związany z Fabiankami i Ziemią Dobrzyńską na której są położone. Czuł duży sentyment do tych miejsc i często w miarę możliwości je odwiedzał. To tutaj w 1916 roku się urodził, tutaj się wychowywał....i to przede wszystkim ten mały skrawek ziemi ukochał ponad wszystko. Szkoła w Fabiankach do której uczęszczałem z dumą nosi jego imię. Zawsze gdy odwiedzał rodzinne strony wstępował również do naszej szkoły. Historia którą opisałem na początku to moje pierwsze spotkanie z Pietrkiewiczem - to które najbardziej utkwiło mi w pamięci. Kolejny raz odwiedził nasze szkolne progi gdy byłem zdaje się w 5 klasie podstawówki. Zostałem wtedy jako uczeń dobry z angielskiego wybrany do "grupy anglistycznej" mającej udać się na specjalne spotkanie z panem Jerzym. Gdy nadszedł owy dzień zebraliśmy się w jednej z klas a pani dyrektor wraz z nauczycielami przyprowadziła do nas gościa, po czym zasiedli razem na przeciwko nas i spotkanie się rozpoczęło. Pietrkiewicz zaczął mówić do nas po angielsku: " Country....what is it? What do you understand by that? My country.... what does it means to you? ". Kilka osób odpowiedziało mu, tłumacząc znaczenie "Country" - a więc kraju, ojczyzny w dosyć typowo słownikowy i naiwny sposób. Gość nie był tymi odpowiedziami widocznie usatysfakcjonowany więc drążył temat dalej. Wszyscy nauczyciele w tym czasie patrzyli na nas z bardzo wymownym spojrzeniem mówiącym: "No dalej, nie przynieście nam wstydu!". Ja, chociaż może miałem i coś więcej do powiedzenia to niestety nigdy nie byłem zbyt śmiałą osobą i jakoś nie bardzo potrafiłem zabrać głos. Potrafił za to zrobić to mój dobry kolega Łukasz, który będąc zawsze człowiekiem śmiałym, towarzyskim i po prostu zabawnym powiedział coś śmiesznego co rozluźniło atmosferę i rozbawiło Pietrkiewicza. Przyznam się szczerze, że nie rozumiałem wtedy do końca czemu on tak drąży to "My country" i nie interesuje go właściwie nic innego.
Jerzy Pietrkiewicz |
Kilka lat później Pietrkiewicz zmarł. Ostatnią jego wolą było zostanie pochowanym w rodzinnym grobie na cmentarzu w Szpetalu Górnym niedaleko Fabianek. Zostałem wybrany do reprezentacji szkolnej mającej wziąć udział w pogrzebie - niosłem szkolny sztandar. To była skromna ale bardzo ładna ceremonia. Wzięły w niej udział reprezentacje trzech szkół z regionu. Było też kilkoro starszych ludzi pamiętających Pietrkiewicza jeszcze z czasów dzieciństwa. Życie tego niezwykłego człowieka zakończyło się. Moje natomiast toczyło się dalej. Skończyłem gimnazjum, poszedłem do liceum. Tam zainteresowałem się bardziej historią swojego regionu, sporo wędrowałem, sporo odkrywałem. Potem była matura i nadszedł czas na studia. Życie zagnało mnie na północ - do Gdańska. To tutaj właśnie, będąc po raz pierwszy w życiu tak długo z dala od swojej Małej Ojczyzny poczułem jak bardzo ważne miejsce zajmuje ona w moim sercu. Każdy powrót do domu wiązał się z obowiązkowym "obchodem" wszelkich starych kątów, lasów, pagórków, rzeczek, jezior, które tak bardzo były mi bliskie. To tutaj dopiero, po kilku dobrych latach zrozumiałem o co wtedy chodziło Pietrkiewiczowi. Pojąłem wreszcie czemu on tak koniecznie chciał się dowiedzieć czym jest dla nas "My country". Dla nas - młodego pokolenia Polaków mieszkającego w jego dawnej, ukochanej Małej Ojczyźnie. Wtedy też pojąłem, co musiał czuć gdy wracał w te strony. Czuję się dumny, że moja Mała Ojczyzna to również Mała Ojczyzna kogoś tak niepospolitego jak Jerzy Pietrkiewicz.
„W Fabiankach zaraz za lasem
zaczynała się droga do nieba.
Anioły nią chodziły i dzieci,
a czasem
niebo szło drodze naprzeciw.”
J. Pietrkiewicz
To piękne, że opisujesz swoją małą, bo małą, ale jednak Ojczyznę...
OdpowiedzUsuńPietrkiewicz wtedy, w podstawówce, patrząc na Twój krawat być może nieświadomie, ale może wybrał Ciebie na swojego 'następcę' w tej dziedzinie? W dziedzinie owego " My Country"?? :)
Znałem jego rodzinę - mieszkali w Kowalu. Zawsze podkreślali wszyscy bez wyjątku swoje pochodzenie.
OdpowiedzUsuń